To największa woda w historii; straty na kilkadziesiąt milionów
Powódź dotknęła zabytkowe miasto i gminę Wleń (pow. lwówecki) po przepełnieniu zbiornika na Jeziorze Pilchowickim w nocy z niedzieli na poniedziałek. W środę, gdy reporterzy PAP dotarli do Wlenia, w mieście i okolicach woda już opadła, a mieszkańcy i władze pracowali nad przywróceniem normalnych warunków.
Burmistrz Zych ocenił, że fala, która zalała Wleń, była największą w historii od czasu budowy zapory w Pilchowicach pod koniec XIX w., większa niż w kryzysowym 1997 r.
"Wszyscy żyjemy w cieniu tej zapory. Wszyscy mają świadomość, że gdyby coś się z nią stało, to Wleń mógłby po prostu przestać istnieć. Za każdym razem muszę powtarzać, że tama jest bezpieczna. Ludzie nie są zagrożeni przez tamę" – podkreślił.
Mimo że tama w Pilchowicach pozostaje nienaruszona, przepełnienie zbiornika spowodowało zalanie miejscowości Pilchowice, Nielestno i Wleń. Wszędzie tam wielka woda spowodowała straty. Według szacunków burmistrza wyniosą one kilkadziesiąt milionów złotych.
Dzięki całonocnym wysiłkom mieszkańców i służb - jak zaznaczył burmistrz - większość wałów udało się utrzymać, a woda na rynku miała zaledwie kilkanaście centymetrów.
"Największe straty są w tej chwili w Pilchowicach pod zaporą. W Nielestnie pływał m.in. tamtejszy zabytkowy pałac zalany do parteru. Dzisiaj najbardziej pilnym problemem jest uruchomienie nauki w szkole. Tam były trzy metry wody w auli, która położona jest poniżej poziomu gruntu, mamy wodę w sali gimnastycznej, zniszczona jest kotłownia, podobnie jak kotłownia miejska" – mówił Zych.
"Położyliśmy też niedawno nową płytę boiska, wydaliśmy sporo pieniędzy i byliśmy bardzo dumni. Nie ma boiska, było na terenie zalewowym. Szatnia klubu Pogoń Wleń – zalana, praktycznie zniszczona" – wyliczył burmistrz. Dodał, że znacząco ucierpiała także miejska energetyka, w tym zwłaszcza instalacje fotowoltaiczne, w które gmina inwestowała.
Lepiej sytuacja wygląda, jeśli chodzi o zaopatrzenie w wodę. Burmistrz podkreślał, że nowoczesny system wodociągowy mimo uszkodzeń wytrzymał, a w środę woda z kranu we Wleniu ma być znów zdatna do picia.
"Prąd jest przywracany. Z informacji Tauronu wynika, że do wieczora będzie wszędzie we Wleniu" – dodał Zych.
W wyniku powodzi ucierpiała także infrastruktura drogowa. Zniszczona została m.in. droga do zapory w Pilchowicach i most nad Bobrem we Wleniu. Nie wiadomo jeszcze, ile wyniosą straty w tym obszarze.
Zalany został także prowadzony przez siostry elżbietanki ośrodek rehabilitacyjno-opiekuńczy, bo w jego pobliżu w nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do przerwania wałów.
"Na szczęście ich ośrodek jest troszeczkę wyżej. Parter został zalany i piwnice, ale na szczęście to co wyżej, się uratowało" – powiedział burmistrz.
Podkreślił, że miasto i gmina potrzebują przede wszystkim wsparcia finansowego.
"Pomocy jedzie do nas z Polski z bardzo dużo, ta ofiarność jest niezwykła" – mówił, wskazując m.in. na wsparcie płynące od zaprzyjaźnionych samorządów i firm.
"Dzisiaj najważniejszą rzeczą jest pomoc finansowa, bo żeby pewne rzeczy zrobić, odbudować – zwłaszcza w sytuacjach, w których przepisy nie są w stanie tego uregulować – najlepsze są pieniądze, które możemy skierować bezpośrednio do ludzi" – podkreślił Zych.
Fala wezbraniowa na Bobrze dotarła już do dolnego biegu rzeki w woj. lubuskim, zalewając we wtorek m.in. części Szprotawy. Woda w dolnośląskiej części rzeki już opadła, a mieszkańcy zalanych miejscowości przy wsparciu służb i wojska starają się oszacować i zminimalizować straty. (PAP)
Autorzy: Mikołaj Małecki, Tomasz Więcławski
mml/ twi/ joz/ ktl/